Szarlotka spod samiuśkich Tater

Kilka dni temu wróciliśmy z gór. Przeszło tydzień chodziliśmy po Tatrach i Pieninach. W tatrzańskich schroniskach zamawialiśmy zawsze szarlotkę i wszędzie smakowała jak nigdzie indziej. 

Wczoraj w Warszawie zorganizowałyśmy z koleżanką góralski wieczór i upiekłam na niego szarlotkę spod samiuśkich Tater. Przepis na nią znalazłam na blogu chillibite.pl i muszę przyznać, że prawie przypomina te ciasta, które jeszcze kilka dni temu jadłam na górskich szlakach.


 

Składniki na ciasto:


- 500 g mąki pszennej (użyłam krupczatki)

- 250 g zimnego masła

- pół szklanki cukru pudru

- 2 płaskie łyżeczki proszku do pieczenia

- 2 zimne żółtka

- 2 łyżki zimnej, kwaśnej śmietany 18%



Przygotowanie:

1. Wszystkie składniki dokładnie posiekałam i szybko zagniotłam ciasto.

2. Formę wielkości około 22x30 cm wyłożyłam papierem do pieczenia. Ponad połowę ciasta (2/3) wyłożyłam na blachę, ponakłuwałam widelcem i wstawiłam na godzinę do lodówki.

3. Resztę ciasta (1/3) zawinęłam w folię spożywczą i schowałam do zamrażarki. 

 

Składniki na masę jabłkową:

- 3 kg jabłek (szara reneta)
- 3 łyżki cukru pudru
- 2 łyżeczki cynamonu

Przygotowanie:

1. Piekarnik rozgrzałam do 160°C.

2. Umyłam, obrałam i pozbawiłam gniazd nasiennych wszystkie jabłka. Podzieliłam je na ćwiartki i pokroiłam na bardzo, bardzo cienkie plasterki (można to też zrobić robotem kuchennym, jeśli mamy w nim funkcję do szatkowania).

3. Do miski, w której są jabłka dodałam cukier puder i cynamon. Delikatnie wymieszałam, tak aby przyprawami oblepić wszystkie jabłka, ale ich nie połamać)

4. Na wychłodzone ciasto wyłożyłam wszystkie jabłka. Na tarce starłam pozostałą część (1/3) ciasta.

5. Piekłam około 60-80 min – do zezłocenia się wierzchu.

6. Kiedy ciasto ostygło oprószyłam cukrem pudrem.

Schronisko PTTK Morskie Oko









Brak komentarzy

Prześlij komentarz