Dzisiaj serwuję pischingera czekoladowego, a w przyszłości będzie pischinger numer dwa- kajmakowy i pischinger numer trzy- kakaowy.
Składniki:
- kostka masła (250 g)
- 1,5 szklanki cukru pudru
- 2 żółtka z jajek od szczęśliwej kury
- 150 g (półtorej tabliczki) gorzkiej czekolady (użyłam z 70% zawartością kakao)
- kieliszek rumu (daję półtora kieliszka)
- paczka wafli (6 sztuk)
- ewentualnie 10 dkg mielonych, laskowych lub włoskich orzechów
Przygotowanie:
1. W kąpieli wodnej, roztopiłam czekoladę (garnek z czekoladą włożyłam do większego
garnka z gotującą się, gorącą wodą).
2. Masło utarłam z cukrem do białości, dodałam roztopioną czekoladę, zmielone (posiekane) orzechy, a na koniec wlałam rum. Masę wymieszałam i posmarowałam nią wafle, kładąc jeden na drugim.
3. Gotowe wafle mocno docisnęłam od góry deską, na nią położyłam cięzki moździeż i wstawiłąm na noc do lodówki. Rano pokroiłam je w prostokątne kawałki.
Mamy takie same miseczki! :D Żałuję e nie kupiłam 3 jak były :(
OdpowiedzUsuńKupiłam ostatnią i
OdpowiedzUsuń... też żałuję, że nie mam ich więcej ;-)
W moim domu (u sąsiadów też:) robi się "andruty" Przekłada się masą, a właściwie masami - na przemian- dżem (najlepiej z czarnej porzeczki) masło z cukrem, masło z cukrem i cacao. Wafle oczywiście. Kiedyś dla ciężaru kładłyśmy z Babcią encyklopedie, żeby dobrze się posklejały. Ech. Pychota to była.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam z mroźnej okolicy
klasyka ;]
OdpowiedzUsuńpełna smaku i wspomnień z dzieciństwa.