Trochę zaniedbaliśmy Ristorante Repubblica Italiana. Kilka lat
temu bywaliśmy w niej co jakiś czas, później była zamknięta z powodu remontu, a my o niej zapomnieliśmy. W
międzyczasie obok powstała inna włoska restauracja Porto Massimo, którą
uwielbialiśmy. Ale facebook nam o Ristorante Repubblica przypomniał.
Postanowiliśmy uczcić w niej naszą wełnianą rocznicę ślubu. Akurat jak co
wtorek do ich karty wpadły klasyczne włoskie pasty,
każda za 25 zł. Do wyboru w tej cenie mieliśmy: spaghetti bolognese, aglio olio, puttanesca i penne alla caprese.
Żeby godnie uczcić naszą rocznicę wybraliśmy "makaron
ladacznicy" czyli puttanesca.
Puttana to po włosku dziwka, prostytutka albo kurwa i tym
kobietom pasta ta zawdzięcza swoją nazwę. Jedne legendy głoszą, że prostytutki przyrządzały
ją swoim klientom aby wróciły im siły witalne, inna zaś, że przyrządzały ją
sobie z tzw. śmieciowego jedzenia czyli z tego co zostało. Makaron ten jest
specjalnością południowych
Włoch. Składa się z czosnku, anchois,
peperoncino, kaparów i pomidorów. Przyznam,
że nazwa puttanesca idealnie do niego pasuje, bo jest kurewsko dobry!
Nasz czteroletni syn chyba przeczuwając,
że 4 dni wcześniej był Międzynarodowy Dzień Pizzy zamówił margheritę (24 zł). Jej
również nic nie można zarzucić. Ciasto miała cienkie, miękkie w środku i chrupiące na zewnątrz.
Do tej pory z rozczuleniem wspominam ichniejsze domowe wino.
I choć na co dzień wolę czerwone to ich białe było wspaniałe.
Ristorante Repubblica Italiana to odrobina
Włoch na ulicy Francuskiej. Ze sprawną obsługą, miłą kelnerką, która potrafiła rzetelnie
polecić nam coś dobrego i ciekawie to opisać. Wystrój nie w moim
stylu, trochę za mało włoski. No i zabrakło mi też włoskiej atmosfery
czyli żeby było wesoło i głośno.
Ristorante Repubblica Italiana
- Francuska 44, Warszawa
Brak komentarzy
Prześlij komentarz