Chata Wędrowca |
Po raz pierwszy trafiłam tam przeszło dwadzieścia lat temu zimą. Drugi raz rok temu, latem.
Pierwszy pobyt w Wetlinie
obrósł legendą, legendą szczeniackiej lekkomyślności i braku wyobraźni, gdyż
drugiego dnia po przybyciu zabłądziliśmy w górach. Po całym dniu błąkania się,
bez jedzenia i w ubraniach nieprzystosowanych do jakiejkolwiek wędrówki udało
nam się zobaczyć w oddali światło i za nim podążyć. Tym sposobem, nocą, przemarznięci,
przemoczeni i głodni, dotarliśmy do wioski oddalonej o kilkanaście kilometrów
od naszego punktu wyjścia. Jak się zresztą okazało od kilku godzin szukali nas też
ratownicy, powiadomieni przez Pietrka ze schroniska, w którym się na dwa
tygodnie zatrzymaliśmy.
Wetlina to nie tylko góry,
parki, zwierzęta czy rośliny. Wetlina to Ewa i Robert Żechowscy, ich dzieci
Michalina i Maksymilian, pies Blaszka i kot Patyczek.
omlet z owocami |
omlet z warzywami |
W Chacie stołowaliśmy się przez dwa tygodnie, może w tym czasie dwa, góra trzy razy, zrobiliśmy skok w bok i długo pluliśmy sobie za to w brodę. Ale mimo to, udało nam się skosztować prawie wszystkich dań, serwowanych na miejscu, choć zawsze kusiło, żeby ponownie zamówić to co jedliśmy dzień wcześniej, bo tak było pyszne, że już chyba nic owej potrawy nie przebije, a jednak przebijało.
Łukasz (z prawej) specjalnie zrobił dla nas piwo rezane |
Na śniadanie stół się uginał, starałam
się jednak zawsze zrobić miejsce w żołądku na omlet. Do wyboru był omlet z
warzywami albo owocami. Ten drugi wymiata! Jeśli akurat po kilku dniach miałam
lekki przesyt omletami, to mogliśmy poprosić o kiełbaski albo jajka:
sadzone, na twardo, na miękko czy jajecznicę.
Chata Wędrowca, Karczma |
Na ścianie przy jednym ze stolików widnieje napis: "Kto do nas przychodzi dwa razy się rodzi". Ja bym go zmodyfikowała: "Kto do nas przychodzi temu po dziewięciu miesiącach dziecko się urodzi".
Franek urodził się po blisko 36 tygodniach od naszego powrotu z Bieszczad i zastanawiamy się czy wyrośnie na bieszczadzkiego zakapiora. Tak czy siak nie możemy się doczekać kiedy pojedziemy z nim do Wetliny, do Ewy, Roberta, Miśki, Maksa, Blaszki i Patyczka.
Franek urodził się po blisko 36 tygodniach od naszego powrotu z Bieszczad i zastanawiamy się czy wyrośnie na bieszczadzkiego zakapiora. Tak czy siak nie możemy się doczekać kiedy pojedziemy z nim do Wetliny, do Ewy, Roberta, Miśki, Maksa, Blaszki i Patyczka.
Brak komentarzy
Prześlij komentarz