Ruza Roza Restauracja Bałkańska, Warszawa


"Kup jedną karafkę wina domowego drugą taką samą otrzymasz gratis- promocja ważna od poniedziałku do piątku", takie hasło kilkanaście miesięcy temu przeczytałam na ulotce wyciągniętej ze skrzynki pocztowej. Zazwyczaj od razu wyrzucam do kosza taką makulaturę, tę nie wiem czemu, przyniosłam do domu żeby na spokojnie ją "przestudiować".  Była to ulotka świeżo otwartej restauracji Ruza Roza.
Ruza Roza to restauracja przyjazna dzieciom
O Roza Ruzy powinnam napisać już dawno, bo stała się moją ulubioną restauracją na Saskiej Kępie, a może i w Warszawie.  Ale o rzeczach wyjątkowych i bliskich sercu, a w tym przypadku bliskich podniebieniu często jest trudniej mówić niż o tych obojętnych.
Dwa dni po wyciągnięciu wyżej wspomnianej ulotki, siedzieliśmy z Kamilem i z Frankiem przy stoliku w restauracji na ulicy Francuskiej 3. Przed nami stała karafka czerwonego domowego wina i  po daniu dla każdego. Nie pamiętam już co wtedy poszło na pierwszy ogień, ale cokolwiek to było skradło nasze serca.
W Roza Ruzy byliśmy już tyle razy zarówno sami jaki i ze znajomymi i z rodziną, że zdążyliśmy spróbować chyba wszystkich dań z karty. Każdy ma swoje ulubione. Ja najczęściej zamawiam ryby: grillowaną makrelę z rusztu (Skumriya na skara, 34 zł) albo doradę pieczoną z grilla (Cipura, 39 zł). Obie ryby podawane są z krążkami pieczonych ziemniaków, sałatami, dwoma sosami i ryżem. Zarówno forma ich serwowania jak i smak są na najwyższym poziomie.
W Ruza Roza
Mój mąż kiedy jeszcze jadł mięso uzależniony był od musaki. Musaka jest to  zapiekanka z siekanego mięsa wieprzowo-wołowego, ziemniaków i bakłażana (34 zł). Teraz najczęściej je szkopską sałatę z ogórkiem, pomidorem, papryką, cebulą i serem Sirene (22 zł). Zresztą tę sałatkę chwalą sobie wszyscy współbiesiadnicy, którzy mieli okazję ją skosztować.
Syn nie wyobraża sobie przyjścia do Roza Ruzy i nie zjedzeniu ichniejszego rosołu z kury podawanego z makaronem i z dużą ilością pokrojonej w kostkę marchewki (12 zł). Jeśli jest bardzo głody prosi też o spaghetti z pomidorami. A kiedy jesteśmy w przelocie, bo rodzice przyszli tylko na wino, on zamawia frytki, które podawane są, o ile dobrze pamiętam, z serem Sirene.
Wujek Janusz przyjeżdża do Ruza Rozy z drugiego kończa Warszawy na Agne Burger czyli jagnięcinę siekaną z miętą, która  podawana jest z serem bułgarskim, konfiturą z cebuli,
ostrą papryką i chipsami z ziemniaka (37 zł). 
Ostatnio tak się szczęśliwie złożyło, umówiliśmy się w Roza Ruzy na lunch. Zawsze jest wtedy zupa i dwa dania do wyboru (19,99 zł, bez zupy 16,99 zł). My trafiliśmy na chłodnik gruziński, o którym od kilku dni nie przestaje piać z zachwytu mój mąż. Był dosyć ostry, bo z dużą ilością czosnku. Nie brakowało w nim kawałków wędliny, jajka i rzodkiewki. Próbowałam wygooglać na niego przepis w internecie, ale jeszcze nic podobnego nie udało mi się wyhaczyć. 

Moje 43-cie urodziny w Ruza Roza, 2017 rok.
Z kolei z głównych dań do wyboru mieliśmy plajskavice czyli kotlet wołowo-wieprzowy z opiekanymi ziemniakami i surówką oraz sałatkę z guacamole i tortillą. Ta sałatka to chyba ukłon w stronę wegetarian. Zresztą bardzo pyszny ukłon.Kipiała od mnogość składników. Dla  plajskavicy Kamil złamał swoją wege dietę i patrząc na niego nie zauważyłam żeby targały nim wyrzuty sumieniu. Widać, że warta była grzechu. 
Zresztą Ruza Roza to nie tylko moje ulubione miejsce na Saskiej Kępie. Kiedy idziemy ulicą Francuską i jesteśmy blisko Ruza Rozy, w połowie drogi zaczyna się "wycie" mojego czterolatka, który "CHCE DO ROZA RUZY"! I tak jak my chcemy, bo wiemy, że dobrze zjemy, On chce, bo wie, że będzie się tu świetnie bawił. Roza Ruza poza tym, że rewelacyjnie karmi, pomyślała jak nikt inny o rodzicach i ich dzieciach. W restauracji, która ma dwie sale jedna z nich przeznaczona jest dla gości, którym towarzyszą najmłodsi. Jest w niej kącik, w którym znajdują się edukacyjne gry, są też zabawki i stolik z kolorowankami. W niedziele dziećmi opiekują się animatorki, które poza zabawą, malują im buzie.
Ruza Roza to wymarzone miejsce dla rodziców
Ale wiosną i latem jest najprzyjemniej  ponieważ czynny jest ogród. Nie dość, że tonie w kwiatach to zaaranżowane jest w nim małe" podwórko" ze zjeżdżalnią i samochodami dla dzieciaków.
Jeszcze do niedawna  naszym ulubionym dniem tygodnia w Roza Ruzy był piątek. W promocji za 79 zł można było zamówić deskę z owocami morza. I to był sztos. Czego to na niej nie było!? Chyba tylko rekina! Nasz syn wyjadał nam wszystkie krążki z kalmarów, ale dla nas i tak zostawała cała reszta pyszności.
Czego chcieć więcej?! Chyba tylko przepalanki na rozchodniaka, bo i o tym pomyślano!
Dodam jeszcze, że za to pachnące ziołami, pomidorami i wspaniałymi aromatami miejsce odpowiada duet - Duży Borys Ignatow i Mały Borys Ignatow. To właśnie im zawdzięczamy rodzinne miejsce w samym sercu Saskiej Kępy, gdzie przez chwilę można przenieść się do zupełnie innego kraju i kultury.

chłodnik gruziński, dorada z grilla, sałatka z guacamole i tortillą, plajskavica, deska z owocami morza, rozchodniak



Brak komentarzy

Prześlij komentarz