Incanto, Warszawa


Restauracja Incanto to kulinarna perełka na Grochowie. Byłam, a raczej byliśmy tam kilka razy, zawsze w większej grupie.
Obsługa sprawna i kompetentna, za każdym razem potrafiła dobrze doradzić. Kelnerzy mają oczy dookoła głowy, bo pojawiali się przy nas kiedy tylko chcieliśmy coś zamówić czy domówić.
Lokal jest spory z otwartą kuchnią więc  z synem podglądaliśmy jak kucharz przygotowywał pizzę. Siedzieliśmy na solidnych drewnianych krzesłach przy sporych stołach. Odległość między nimi jest na tyle duża, że mogliśmy swobodnie rozmawiać nie słysząc o czym mówili goście obok, ani samemu nie będąc "podsłuchiwanym". W donicach są imponujące i wzbudzające moją zazdrość zamiokulkasy.  Ale nie o kwiatach będę teraz pisać tylko o jedzeniu. 

Obiad zaczynamy w Incanto od przystawek. Będąc w tyle osób zamawiamy wszystkiego po trochu. Między innymi: Bruschetty z pomidorkami, czosnkiem i oliwkami (14,00 zł),  bruschetty z łososiem gravlax, ricottą i kaparami (16 zł) i talerz antipasti (22 zł) Do tego kilka butelek czerwonego i białego wina. Szczególnie polecam jedno z moich ulubionych win pochodzące z południowej części Włoch Carlomagno Primitivo Appassimento. W takim towarzystwie można już spokojnie czekać na danie główne. Za pierwszym razem będąc w Inacanto zamówiłam sztandarowe danie kuchni Półwyspu Apenińskiego: risotto Carnaroli z grzybami leśnymi (42 zł). Był to dobry wybór, proporcje wszystkich składników zostały zachowane, było kremowe i kleiste jak przystało na prawdziwe włoskie risotto i na tyle sycące, że nie miałam już w domu ochoty na kolację.
Innym razem skosztowałam pizzę Margheritę (19,00 zł). Ta wymyślona w Neapolu pizza również zdała egzamin. Ciasto było idealne, a dodatki sos pomidorowy i mozzarella były wzorowe.
skwierczące krewetki z patelni
Jednak w Incanto najchętniej zamawiam skwierczące krewetki z patelni z pepperoncino z pomidorami i czosnkiem z ziołowymi grzankami (40 zł). Mimo, że są w karcie jako przystawki traktuję je jako danie główne. Na tyle mnie urzekły, że zamawiam je za każdym razem kiedy jesteśmy w Incanto.
Jest też menu dla dzieci. Chciałabym podziękować kucharzowi, który na prośbę mojego syna przygotował "czarny makaron" Tagliatelle NERO DI SEPIA z sosem pomidorowym, choć taki zestaw nie widnieje w karcie. Franek jest fanem Star Wars, szczególnie Kylo Rena i Vedera, więc obok czerwonego koloru (czerwone miecze świetlne) uwielbia kolor czarny, stąd miał taką kulinarną fanaberię: czarny makaron z czerwonym sosem.
Zawsze zastanawiam się jak to się dzieje, że znajduję jeszcze miejsce w żołądku na kawę i deser. Łakomstwo niestety wygrywa. Z czystym sumieniem polecam bezę Marengo z musem z truskawek (20 zł) i domowe Tiramisu (22 zł).




Brak komentarzy

Prześlij komentarz